Hej jeszcze raz ;) To początek mojego pierwszego opowiadanka, i od razu mówię że jest trochę ''inny'' ale dzięki niemu możecie poznać bohaterkę, jak i świeżo upieczoną blogerkę Sophie :P
Mam nadzieję że nie zawiodę ;D
Mam nadzieję że nie zawiodę ;D
PROLOG DLA CIERPLIWYCH
- Przepraszam, że muszę to tak zakończyć. Ale po prostu nie
mogę tego tak dalej ciągnąć. Wybacz, jesteś naprawdę świetną dziewczyną, tylko
chyba spotkałaś nie odpowiedniego chłopaka. – powiedział i obrócił się na
pięcie.
Nie zdążyłam nawet nic powiedzieć. Cóż… kolejny związek szlak trafił. Mogłabym nie wiadomo sobie co mówić, ale i tak doskonale wiem dlaczego tak się stało. Co prawda mogę udawać że nic się nie stało i to że Maciek ze mną zerwał to nic takiego oraz powiedzieć sobie że to tylko i wyłącznie jego wina, bo to on nic nie robił, i tylko ja się angażowałam w tym związku. Jasne, ale okłamałabym tylko samą siebie. Prawda była taka że to ja nie umiałam się angażować.
Zawsze coś nawalało. I to głównie przeze mnie. Albo, jak nie potrafiłam podobno ‘’kochać’’ to nie pokazywałam że mi zależy. Nie potrafiłam też się niby otworzyć, i nie miałam za grosz delikatności. Takie opinie mogłam zazwyczaj słyszeć przy każdym moim związku, który nie powinien się w ogóle tak nazywać… To był jedynie bliski, czasami nawet za bliski kontakt z przypadkowymi chłopcami z uczelni. Nic nie wart chodzące bezmózgi. Byłam z nimi, bo zawsze chciałam zobaczyć jak to jest. Efekt nie był powalający. Co prawda przez dwa tygodnie czułaś się szczęśliwa i chciałaś aby ‘’to’’ trwało wiecznie, ale potem zaczynały się już schody. Co lubisz? Tak? A dlaczego to a nie tamto? Jak możesz? I tym podobne pytania. Wyraziłaś swoje zdanie to już źle. W takim razie po co się w ogóle wiązali z osobą która ma inne poglądy niż on sam? Na samym początku trzeba było udawać chodzący ideał a dopiero później pokazywać pazurki tak? O nie, moi drodzy. Ja tego nie tolerowałam. Ani trochę. Jeżeli i oni walczyli, to ja także. Nie dałam się wykorzystywać i nie chciałam być kolejną zabawką, dlatego po trzech tygodniach góra miesiącu słyszałam ‘’przepraszam ale…’’. Po tych słowach, zostawałam wystawiana za drzwi salonu o nazwie ‘’miłość’’ i odprawiano mnie po prostu z kwitkiem. Miałam do czynienia z tak wieloma przypadkami, że już mi to nie przeszkadzało. Lałam na to z kim chodzę, jak chodzę, i jak długo. Miałam, no i z resztą mam opinię ‘’krótkodystansowca’’. Wiele moich koleżanek twierdzi że to wredne i do mnie nie pasuje. Lecz ja wolę metodę szybko i po bólu. Dlaczego tak robię? Cóż… Sama nie wiem. Może dla tego że zawsze chce zobaczyć tak zwany ‘’ Happy End’’? Problem w tym że on i tak nigdy nie następuję, zawsze jest tylko ‘’ Happy Start’’. Czekam, czekam i nigdy nie mogę się jakoś doczekać. I następna dziwna rzecz. Ja nigdy z nimi pierwsza nie zerwałam. Zawsze czekałam do końca. Czemu? Otóż, w moim dzikimi myśleniu, idzie to tak: Poczekam do końca, to i dłużej nie będą mogli zapomnieć, szczególnie w tedy kiedy nie rozpłaczę się i nie będę prosić o następną szansę. Logika typu, to dziewczyna powinna pierwsza zerwać, jest też dla mnie idiotyczna. Wręcz pusta. Co za różnica kto zerwie? Ważne że to druga osoba ma odczuć ból, i wyrzuty sumienia przerwania złotej nitki. To osoba która dokonuje przecięcia powinna cierpieć. A zadaniem drugiej osoby jest sprawić aby nigdy tego wrażenia się nie pozbyła. Dlatego ja tak robiłam od paru dobrych trzech lat, czyli gdzieś mniej więcej od drugiej liceum . nigdy nie zapłakałam ani nie miałam sesji samobójczych, bo mnie jakiś chłopak opuścił. Nigdy ale to nigdy. Obiecałam sobie, że nie są tego warci, i jedyną osobą która będzie patrzeć na moje łzy będzie TEN ów jedyny. Póki co nie zamierzam niczego zmieniać. Jest dobrze jak jest.
To tak na krótki, wstęp. Już mniej więcej mnie poznaliście, i założę się że nie za bardzo polubiliście prawda? Trochę się wam nie dziwię. Lecz od razu mówię, w ten sposób traktuję tylko i wyłącznie sprawy miłosne. Do przyjaźni podchodzę w bardziej wymyślony i różniący się od tamtego sposób. Nie gryzę, i nie drapię. Można się ze mną dogadać, a czasem nawet pomieszkać przez dwa tygodnie. Wytrzymać wieczny porządek, pedantyczną czystość, i zachwiania nastrojów.
Od tamtego momentu moje całe życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni, i zniszczyło moją dotychczasową psychologię życia.
Nie zdążyłam nawet nic powiedzieć. Cóż… kolejny związek szlak trafił. Mogłabym nie wiadomo sobie co mówić, ale i tak doskonale wiem dlaczego tak się stało. Co prawda mogę udawać że nic się nie stało i to że Maciek ze mną zerwał to nic takiego oraz powiedzieć sobie że to tylko i wyłącznie jego wina, bo to on nic nie robił, i tylko ja się angażowałam w tym związku. Jasne, ale okłamałabym tylko samą siebie. Prawda była taka że to ja nie umiałam się angażować.
Zawsze coś nawalało. I to głównie przeze mnie. Albo, jak nie potrafiłam podobno ‘’kochać’’ to nie pokazywałam że mi zależy. Nie potrafiłam też się niby otworzyć, i nie miałam za grosz delikatności. Takie opinie mogłam zazwyczaj słyszeć przy każdym moim związku, który nie powinien się w ogóle tak nazywać… To był jedynie bliski, czasami nawet za bliski kontakt z przypadkowymi chłopcami z uczelni. Nic nie wart chodzące bezmózgi. Byłam z nimi, bo zawsze chciałam zobaczyć jak to jest. Efekt nie był powalający. Co prawda przez dwa tygodnie czułaś się szczęśliwa i chciałaś aby ‘’to’’ trwało wiecznie, ale potem zaczynały się już schody. Co lubisz? Tak? A dlaczego to a nie tamto? Jak możesz? I tym podobne pytania. Wyraziłaś swoje zdanie to już źle. W takim razie po co się w ogóle wiązali z osobą która ma inne poglądy niż on sam? Na samym początku trzeba było udawać chodzący ideał a dopiero później pokazywać pazurki tak? O nie, moi drodzy. Ja tego nie tolerowałam. Ani trochę. Jeżeli i oni walczyli, to ja także. Nie dałam się wykorzystywać i nie chciałam być kolejną zabawką, dlatego po trzech tygodniach góra miesiącu słyszałam ‘’przepraszam ale…’’. Po tych słowach, zostawałam wystawiana za drzwi salonu o nazwie ‘’miłość’’ i odprawiano mnie po prostu z kwitkiem. Miałam do czynienia z tak wieloma przypadkami, że już mi to nie przeszkadzało. Lałam na to z kim chodzę, jak chodzę, i jak długo. Miałam, no i z resztą mam opinię ‘’krótkodystansowca’’. Wiele moich koleżanek twierdzi że to wredne i do mnie nie pasuje. Lecz ja wolę metodę szybko i po bólu. Dlaczego tak robię? Cóż… Sama nie wiem. Może dla tego że zawsze chce zobaczyć tak zwany ‘’ Happy End’’? Problem w tym że on i tak nigdy nie następuję, zawsze jest tylko ‘’ Happy Start’’. Czekam, czekam i nigdy nie mogę się jakoś doczekać. I następna dziwna rzecz. Ja nigdy z nimi pierwsza nie zerwałam. Zawsze czekałam do końca. Czemu? Otóż, w moim dzikimi myśleniu, idzie to tak: Poczekam do końca, to i dłużej nie będą mogli zapomnieć, szczególnie w tedy kiedy nie rozpłaczę się i nie będę prosić o następną szansę. Logika typu, to dziewczyna powinna pierwsza zerwać, jest też dla mnie idiotyczna. Wręcz pusta. Co za różnica kto zerwie? Ważne że to druga osoba ma odczuć ból, i wyrzuty sumienia przerwania złotej nitki. To osoba która dokonuje przecięcia powinna cierpieć. A zadaniem drugiej osoby jest sprawić aby nigdy tego wrażenia się nie pozbyła. Dlatego ja tak robiłam od paru dobrych trzech lat, czyli gdzieś mniej więcej od drugiej liceum . nigdy nie zapłakałam ani nie miałam sesji samobójczych, bo mnie jakiś chłopak opuścił. Nigdy ale to nigdy. Obiecałam sobie, że nie są tego warci, i jedyną osobą która będzie patrzeć na moje łzy będzie TEN ów jedyny. Póki co nie zamierzam niczego zmieniać. Jest dobrze jak jest.
To tak na krótki, wstęp. Już mniej więcej mnie poznaliście, i założę się że nie za bardzo polubiliście prawda? Trochę się wam nie dziwię. Lecz od razu mówię, w ten sposób traktuję tylko i wyłącznie sprawy miłosne. Do przyjaźni podchodzę w bardziej wymyślony i różniący się od tamtego sposób. Nie gryzę, i nie drapię. Można się ze mną dogadać, a czasem nawet pomieszkać przez dwa tygodnie. Wytrzymać wieczny porządek, pedantyczną czystość, i zachwiania nastrojów.
Od tamtego momentu moje całe życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni, i zniszczyło moją dotychczasową psychologię życia.
wiesz Sophie ...
OdpowiedzUsuńdwie sprawy :
1) zmień zdjęcie bo jak paczam na ciastka robię się głodna na słodycze
2) chcę czytać dalej więc tak jak ty mi mówiłaś : pisz, pisz i czasem nie przestawaj :)
miłego blogowania
:D
Na twoim miejscu popracowałabym nad interpunkcją ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję za uwagę, aczkolwiek musisz wiedzieć że jestem dysortografką xd błędy są u mnie na porządku dziennym >.<
UsuńHej ;) Słyszałam od Ignis ,że chciałaś abym tu zajrzałam i jestem ! ;) Prolog całkiem fajny i rozumiem dlaczego jest tam ''dla cierpliwych'' To nie wygląda mi na lekką nudną historyjkę ,ale na coś większego ;) Fajnie się zaczyna i kolejne komentarze pod następnymi rozdziałami ;)
OdpowiedzUsuńps. Ja też się robie głodna od tych ciastek :3 ale nie zmieniaj xD
o~*~o
I zapraszam cię również do czytania mojego bloga i komentowania ;) Jak chcesz linka to może niech Ignis ci przekaże ,bo ja ci nie chce robić spamu ;)
Hej :D
UsuńJej^^ Nawet nie wiesz jak się cieszę, że ci się podoba ^^
Twojego bloga na pewno przeczytam ( tak samo jak i pozostałe, za dużo ich >.< ) i skomentuje równie obficie ;p
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń