Hejka! Dziś pierwszy dzień na szkolnej smyczy, i stwierdzam że nie było tak strasznie jak się spodziewałam. Jednak życie z moją klasą wydaje się bardziej kolorowe. Po dwóch latach stwierdzam że niedługo zacznę potrzebować ich jak tlenu >.< Chociaż, może to lekka przesada, ale mam dziś dobry humor, także na dziś mam takie zdanie ( za parę dni to się zmieni xd )
NIESPODZIANKA
Kiedy myślałam że dotarcie do domu, będzie uchodziło za coś pięknego, pomyliłam
się tak jak przy zakupie tych miętowych rurek ( po dwóch praniach, przypominają
szmatę. ). Wchodziłam już do po schodach i wyjmowałam kluczę do mieszkania,
kiedy mój wzrok padł na czarne Vansy. Stały na mojej wycieraczce a obok nich
dwie duże wojskowe torby.
- Co ty tu robisz? – zapytałam zimnym głosem
- Jak to co? Zapomniałaś już o swoim zaproszeniu?
- Chyba twoim wproszeniu – mruknęłam otwierając drzwi – miałeś być jutro.
- Och, tak? – gra aktorska klasa D – najwidoczniej terminy mi się
poprzestawiały. – powiedział tak samo nie przekonująco, wchodząc z bagażami ,
przekraczając przy okazji próg mojej prywatności.
Westchnęłam przeciągle chcąc się uspokoić i przeszłam do kuchni.
- Chcesz coś do picia?
- Wodę poproszę.
- Torby połóż w pokoju obok, i zdejmij buty, nie lubię myć zbyt często podłogi
– rozkazałam nalewając do dwóch wysokich szklanek wody – proszę - podałam i
zaprosiłam gestem ręki do kuchni
- Co robimy? – spytał a ja zmierzyłam go zszokowanym wzrokiem – spokojnie, nie
myślę o niczym nieprzyzwoitym zbocz uchu.
- Mam nadzieję że mówisz o sobie.
- Lodowata jak zawsze – zaśmiał się – na zewnątrz też? – ujął mają dłoń w
swoje, a mój żołądek powędrował trochę zbyt do góry – równie zimne co serce.
Moje ręce były zawsze chłodne, i nawet podczas lata, miałam wrażenie że muszę
chodzić w rękawiczkach. Kiedy był on, już nie… nie, to nie ważne. Nic się nigdy
nie stało. Nic.
- co jest? Przeraziłaś się? – spytał zdziwiony i lekko rozbawiony
- N-Nie! – zakłopotana wyjęłam dłoń (ciągle tam była…) .
- W takim razie ponawiam pytanie ‘’co robimy?’’.
- Nie wiem. Ja musze zrobić dla nas obiad, a ty jeśli chcesz pogrzeb sobie na
Internecie albo pooglądaj telewizję. – machnęłam ręką
- Zrobisz dla mnie obiad? – jego oczy zaświeciły
- Powiedziałam ‘’ dla NAS’’.
- To znaczy że też i dla mnie. – uśmiechnął się niczym lis – pomóc ci?
- Nie, sama sobie poradzę – odparłam z lekka zdziwiona i przeszłam do wyjmowania składników. On z kolei wyruszył
do pokoju, prawdopodobnie pooglądać telewizje. Dobrze… Chwila spokoju.
- Smacznego – odrzekłam stawiając przed nim, półmisek.
- Wow… sama to zrobiłaś?
- Nie, w szafce mam elfy – prychnęłam
To nie było nic nie zwykłego. Ryż, polany sosem tysiąca wysp, plus piersi z
kurczaka obtoczone w przyprawie do gyrosa. Każdy nawet niedoświadczony kucharz
potrafiłby to zrobić. Na przykład taki jak ja.
- Lubisz gotować – stwierdził wpychając sobie do ust potrawę – widziałem jak
poruszasz się po kuchni- uśmiechnął się na samą myśl
- Tak – pokiwałam zarumieniona głową – fajnie tworzyć coś innego niż tylko
sztukę.
- gotowanie to też sztuka. – pouczył palcem
- umiesz coś jeszcze fajnego?
- Em… parę rzeczy, ale nic ciekawego. Głównie desery i sałatki. Nie mam czasu
uczyć się gotować.
- A teraz kiedy nie ma testów…?
- …Mam cie truć moimi nie wypałami? – dokończyłam śmiejąc się
- Nie przeszkadza mi to. Ważne że będą z twojej ręki – uśmiechnął się. I to
naprawdę szczerze. – Masz plan na
następny obiad?
- Myślałam nad curry z dynią, ale nie mam kiedy wybrać się do sklepu po
składniki.
- W porządku. – odłożył widelec - czekam dalej na twoje przysmaki. Nie tylko
kulinarne- dodał z mrugnięciem oka i poszedł do kuchni.
Przepraszam że tak mało ;(
Świetne jak zawsze Sophie :)
OdpowiedzUsuńdlaczego ja nie umiem tak pisać .... :(
trudno ... jakoś przetrwam ...
nie no żartuję ... :D
ale genialnie piszesz serio ;)
miłego spędzania czasu w szkolnej ławce
o~o